tommerton2012

tommerton2012
tommerton2012

czwartek, 16 stycznia 2014

Dlaczego w ciucholandach jest tak drogo???

Bardzo często słyszymy pytania: "co to za ceny", "dlaczego tak drogo", "czy nie można taniej?"...

Zdarzają się jednak nie tylko pytania, ale również mnóstwo komentarzy w rodzaju: "przecież to nie ekskluzywny sklep tylko ciucholand", "te ciuchy są używane, a wycenione jak za nowe"... itd. Reszty pozwolimy sobie nie przytaczać ;)

Z czego to wynika?!

Otóż...nie wiele osób sobie zdaje sprawę z tego, co tak naprawdę składa się na cenę odzieży w second hand 'ach. Dlatego właśnie powstaje ten post. Pragniemy wszystkim uzmysłowić, jak długą drogę przechodzi odzież, zanim trafi do naszych szaf... Nasz przykład będzie dotyczył odzieży zagranicznej. Zaczynamy:

1. Zagraniczna firma organizuje w swoim kraju zbiórkę odzieży. Ponosi koszty => dolicza poniesione koszty i swój zysk do ceny kilograma odzieży.

2. Inna firma skupuje odzież od firmy, która ją zebrała i (tu mamy dwa najpopularniejsze warianty) jest hurtownią pośrednią za granicą i sprzedaje odzież posortowaną lub nie do Polski albo (drugi wariant) jest hurtownią z Polski i sprowadza odzież do kraju. W obu wariantach => poniesione koszty + drogi transport do Polski + zysk doliczane są do ceny kilograma odzieży.

3.W Polsce ciuchy albo są sortowane i sprzedawane do sklepów, a wtedy ponownie => poniesione koszty + ekstra cena za sortowanie + zysk.
Druga opcja jest taka, że hurtownia sprzedaje nieposortowaną odzież do sklepów, cen za kilogram odzieży jest znacznie niższa niż w przypadku posortowanych ciuchów, ale często zdarza sie, że na 1kg ciuchów przypada tylko jeden ciuch, który nadaje się na sprzedaż, a reszty trzeba się pozbyć (płacąc za to).
Trzecia opcja jest taka, że większa hurtownia sprzedaje rzeczy do mniejszej, a ta sortuje i sprzedaje.

Tak czy inaczej, kilogram odzieży zanim trafi do sklepu, kosztuje majątek. A to nie koniec.

4. Zanim rzeczy trafią do naszej szafy, sklep poniesie kolejne koszty związane ze swoim utrzymaniem, czynszem mediami itd. a do tego dojdzie jeszcze zysk. I wtedy kupujemy bluzkę w second handzie za około 10-20zł.

Co prawda można by się tu jeszcze rozpisywać w tym wszystkim, bo dodatkowe koszty mnożą się na każdym kroku....

Ale w telegraficznym skrócie, na cenę ciuchów składają się wszystkie poniesione koszty (w tym ZUS, US itd) + zysk firm:


1. przeprowadzającej zbiórkę odzieży -> 
2. skupującej odzież -> 
3. sprowadzającej odzież do Polski i (oby tak tylko było) sprzedającej do sklepów ALBO sprzedającej do innej hurtowni  ->
4. hurtowni sprzedającej odzież do sklepów -> 
5. na końcu koszty sklepu

Musimy pamiętać, że do jeżeli sklep chce teoretycznie zaoszczędzić, może skusić się na tańszą odzież z nieposortowanej oferty, ale wtedy musi się liczyć, że (czasem nawet spora) część rzeczy będzie się nadawać do utylizacji (a to kolejne koszty).

Jeżeli sklep kupi odzież posortowaną, to niestety cena za kilogram wzrasta w zastraszającym tempie, ale przynajmniej jest pewność, że każda sztuka (za mniej lub więcej) się sprzeda.

Niestety, ciuchy do lumpeksów nie trafiają za darmo. Każdy z nas musi ponieść koszty. A im więcej kosztów, tym bardziej odbija się to na kieszeni klientów.

Dobrą alternatywą na to wszystko stało się powstawanie lumpeksów w internecie. Wówczas, sklep nie ponosi już kosztów związanych z czynszem i mediami, a jedynie z ZUS, US, księgowością, reklamą, pozycjonowanie, serwerem itd.itd ;)

W każdym razie - zapraszamy do naszego sklepu internetowego, gdzie ceny są już pomniejszone o koszty utrzymania lokalu ;) na www.e-odziez.com.pl

 

A co Wy sądzicie o cenach za odzież używaną?

1 komentarz:

  1. No i proszę... Kto by się spodziewał, że i tu znowu nasz kraj grabi nas ze wszystkiego...

    OdpowiedzUsuń